Cenię sobie przepisy Gordona Ramsay'a, bo dzięki nim z prostych składników można wyczarować dania, które są rajem dla podniebienia. Nie przepadam za gotowaną marchewką a marchewka do obiadu? Jeszcze wczoraj powiedziałabym - odpada... Na szczęście nie gotuję tylko dla siebie, dzięki czemu w ogóle zrealizowałam ten przepis. ;-) Niby zwykłe, proste składniki a efekt bardzo ciekawy. Koleżanka poradziła mi by dodać coś, co przełamie słodki smak, dodałam więc ocet balsamiczny, ale myślę, że z sokiem cytrynowym byłyby równie smaczne. Można przygotować je wcześniej i odgrzać tuż przed obiadem.
(przepis na 2 porcje)
3 sporej wielkości marchewki
1,5 łyżki masła
1 łyżka miodu
łyżka octu balsamicznego lub soku z cytryny
sól, pieprz
1. Marchewki obieramy, przekrawamy w połowie, kroimy wzdłuż na ćwiartki.
2. Gotujemy je w osolonej wodzie około 10-15 minut. Wodę odcedzamy.
3. Na patelni roztapiamy masło, na które wrzucamy marchewki. Mieszamy by dokładnie pokryły się masłem. Solimy i pieprzymy do smaku.
4. Dodajemy miód i ocet/cytrynę. Ponownie mieszamy. Trzymamy marchewki na patelni jeszcze kilka minut, aż zaczną brązowieć i się rumienić.
To jest to co lubię
OdpowiedzUsuńTe marchewki są świetne. Robiłam je kilka razy :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam marchewkę, tak przyrządzoną muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńPycha! :) Lubię jeszcze frytki z marchewki pieczone w piekarniku :)
OdpowiedzUsuńMarcheweczki aż chce się zjeść! Dziękuję za pomysł, z pewnością skorzystam kiedyś z przepisu;)
OdpowiedzUsuńSuper, świetny przepis, bardzo lubię marchewki :)
OdpowiedzUsuńMy też bardzo lubimy marchewkę do obiadu, zawsze robię ją z masłem, mąką i cukrem więc chętnie wypróbuję ten nowy sposób
OdpowiedzUsuń